Andrzej Celiński Andrzej Celiński
474
BLOG

Nie stawiajmy Kościoła ponad prawem

Andrzej Celiński Andrzej Celiński Polityka Obserwuj notkę 157

Kilka dni temu programie Tomasza Lisa poruszyłeś nieoczekiwanie sprawę Tylawy. Myślę, że warto byłoby przypomnieć, o co w tym chodziło. Kilka lat temu jedna z nauczycielek z tamtejszej szkoły dowiedziała się o przypadkach molestowania dziewczynek przez księdza proboszcza. Okazało się, że sprawa trwała od 30 lat i była tajemnicą poliszynela. Ona i jedna z matek - też molestowana przez księdza w dzieciństwie - zawiadomiły kogo się dało, między innymi kurię biskupią i prokuraturę. Prokuratura w Krośnie umorzyła sprawę, kolejna - w Jaśle - jednak sporządziła akt oskarżenia. Mimo toczącej się sprawy prokuratorskiej kuria księdza nie odwołała, nadal uczył dzieci i odprawiał msze. W tym czasie obie kobiety przeszły przez piekło - obie wyprowadziły się z Tylawy, uciekając przed ostracyzmem i agresją sąsiadów. Księdza w końcu odwołano, ale trwało to kilka lat. Wyrok w tej sprawie jest śmiesznie niski - dwa lata w zawieszeniu na pięć. Dlaczego akurat sprawa Tylawy jest dla Ciebie taka istotna?

 

Zanim te kobiety zgłosiły sprawę prokuraturze podjęły próbę, delikatnie i dyskretnie, przerwać ten proceder przez powiadomienie miejscowego biskupa. Dopiero, kiedy nie było reakcji kurii zdecydowały się poinformować prokuraturę. Rzecz jest dla mnie istotna dlatego, że ogniskuje ona jak w soczewce problem stawiania Kościoła ponad prawem. Poruszyłem tę kwestie, bo ona jest szczególnie drastyczna. Dwa przynajmniej pokolenia dziewcząt-kobiet w niewielkiej wsi na peryferiach kraju były molestowane przez księdza. Wieś milczała. Wreszcie znalazła się odważna kobieta, nauczycielka, która postanowiła ten proceder przerwać. Wykazała się nadspodziewanie wielką delikatnością i dyskrecją. Jej celem nie była kompromitacja Kościoła, lecz przerwanie ciągu krzywd wyrządzanych przez chorego człowieka. Biskup nie dość, że nie interweniował, lecz ją wyśmiał, poniżył, nie dał wiary w jej relację. A kiedy została zaszczuta przez wieś nie podjął próby jej obrony. Wybrał stronę kata a nie ofiary. To po prostu w głowie się nie mieści. Trudno o bardziej jaskrawy przypadek ilustrujący chorobę trawiącą Kościół. Ale ja mówiłem u Lisa o szerszym zjawisku. Mówiłem przede wszystkim o tym, że żadna grupa, nawet najbardziej jakąś cechą wyróżniona, nie może stać ponad prawem państwowym. Wspomniałem o patologiach tworzonych przez nasze państwo, wolne i demokratyczne, rozdające niczym nie usprawiedliwione przywileje, tak, jakbyśmy pozostawali społeczeństwem stanowym. 

 

Czy wiesz, co teraz robi ksiądz z Tylawy?

 

Po wyroku skazującym został przeniesiony na emeryturę. Był już zresztą w wieku emerytalnym.

 

Jak była w tym wszystkim rola arcybiskupa Michalika?

 

To był właśnie ten biskup, o którym mówiłem.

 

Kary dla księży-pedofili są zadziwiająco łagodne. Skąd to się bierze? 

 

Nie wiem, czy one są łagodniejsze od kar orzekanych w przypadkach pedofilii świeckich. Coś innego jest tu niemożliwe do zaakceptowania. Mianowicie lekceważenie przez Kościół instytucjonalny, przez jego hierarchię, struktury podobnych przypadków. One nie są, prawdopodobnie, bardzo liczne, ale szkody wyrządzane przez księży pedofili są niewyobrażalne. Zwłaszcza w małych społecznościach, w których kościół, proboszcz jest na co dzień w samym ich centrum, w społecznościach, w których autorytet księdza jest zwyczajowo niepodważalny, ksiądz-przestępca seksualny wyrządza niewyobrażalną szkodę ludziom, których krzywdzi. Oni po prostu nie mają często co ze sobą i swoja krzywdą zrobić. W ogóle przestępstwa seksualne na nieletnich są tą kategorią przestępstw, które pozostawiają trwały ślad w psychice ofiar. Najtrudniejsze do zniesienia są tu przestępstwa popełniane przez rodziców na swoich dzieciach i właśnie przez księży. Idzie o autorytet, przewagę emocjonalną i brak możliwości ucieczki, wywikłania się z opresji.

 

Kościołem wstrząsają od jakiegoś czasu afery pedofilskie. Ostatnio okazało się, że księży-pedofilii krył episkopat Danii, wcześniej głośno było o aferach w chórze kościelnym w Ratyzbonie, prowadzonym przez brata Benedykta XVI. To samo było w USA, w Niemczech,  w Irlandii. W Belgii odnotowano przypadki samobójstw wśród ofiar pedofili. W Polsce mieliśmy księdza z Pogłosek, który dostał dwa lata więzienia za molestowanie uczennic, proboszcza parafii w Dywitach, księdza z parafii w Trawnikach, molestowanie kleryków przez abp. Juliusza Paetza… Takich historii jest sporo. Wiele przypadków w ogóle nie ujrzało światła dziennego, bo ksiądz na pierwszy sygnał o możliwym wykorzystywaniu dzieci był przenoszony do jakiejś innej, odległej parafii i sprawa się na tym kończyła.

 

Ja nie mam wiedzy o tym, żeby przypadków przestępstw seksualnych było więcej niż dawniej. Przypuszczam raczej, że po prostu wraz w demokratyzacją naszego życia, nie tylko życia publicznego, ale też i prywatnego, wraz z postępem edukacji, odzyskiwaniem przez ludzi wolności, co przekłada się na większą gotowość obrony własnej godności i ochrony godności własnych dzieci po prostu takie przypadki częściej są ujawniane. Ale powtarzam - ja użyłem tego przykładu dla postawienia problemu o wiele szerszego. Ten przypadek jest szczególnie drastyczny, ze względu na to, że w jakiś sposób dotyczy on jednego z najwyższych, właściwie, funkcją - najwyższego hierarchy Kościoła Katolickiego w Polsce. Sprawa ma swoją historię. Została ujawniona. A mimo to została zignorowana przez biskupów. I to właśnie jest trudne do zaakceptowania.

 

Głos w sprawie pedofilii zabrał Watykan - Benedykt XVI ostro potępił ten proceder i przeprosił ofiary. To jest jakiś postęp, bo do tej pory Kościół na ten temat milczał. Myślisz, ze glos Benedykta XVI przyniesie jakąś znaczącą poprawę? Jak do tej pory skandal goni skandal.

 

Myślę, że fakt, iż Benedykt XVI spektakularnie potępił tolerancje Kościoła i jego struktur wobec pedofilii i wprowadził pewne zmiany w procedurach postepowania Kościoła w przypadku stwierdzenia takich przestępstw wpłynie dyscyplinująco, w jakiejś mierze. Chociażby poprzez lęk tych, którzy maja podobne skłonności przed infamią i wykluczeniem ze stanu duchownego, a także przed odpowiedzialnością karną. To, że skandal goni skandal oceniam, paradoksalnie, za pozytywne zjawisko. Może to po prostu oznaczać, że zmowa milczenia wokół przestępstw, o których rozmawiamy, została złamana.

 

Skandale pedofilskie tuszowane są na najwyższych szczeblach - La Stampa oskarżył kardynała Dziwisza o ukrywanie dokumentów w tej sprawie przed Janem Pawłem II. Kuria krakowska uznała to za prowokację. Pewnie nigdy nie dowiemy się, jak było.

 

Na ogół jednak dowiadujemy się, tyle, że z opóźnieniem. Ja myślę, że my stoimy tu wobec zagadnienia fundamentalnego, mianowicie stoimy wobec problemu jak budować autorytet Kościoła instytucjonalnego w społeczeństwie demokratycznym i coraz lepiej wykształconym, a także takim, w którym kwestie związane z wolnością i osobistą godnością nabierają coraz większej wagi. Zresztą ten problem dotyczy nie tylko Kościoła, czy też Kościołów, ale także wszelkich grup o wyraźnie zarysowanej hierarchii. Nie wiem, jaka jest prawda, jak idzie o to oskarżenie przez La Stampę kardynała Stanisława Dziwisza. Wyobrażam sobie jednak, ewentualnie, motyw czysto ludzki, żeby nie ranić. Chodziło wszak o ludzi papieżowi szczególnie bliskich.

 

Wydaje się, ze postawa Watykanu powinna pomóc z walką z księżmi-pedofilami, ale znając sprawę Tylawy nie dziwię, się, że ludzie boją się zawiadomić organy ścigania. Z drugiej strony kompletnie  nie dociera do mnie, jak można puszczać dziecko na religię, mając jakiekolwiek podejrzenia, że może zostać wykorzystane seksualnie. W Tylawie o księdzu zaczęto mówić po 30 latach. Przez 30 lat był zupełnie bezkarny. Powiedz, co mają robić rodzice dzieci, które mogły paść ofiarą pedofili?

 

Muszą reagować! Dziecko musi mieć pewność, ze rodzice zawsze są z nim. A już zwłaszcza, kiedy dziecko jest krzywdzone. Dla mnie też sprawa Tylawy jest niepojęta. Ona pokazuje, jak istotne jest zagadnienie dobrej i powszechnej edukacji. Tamta społeczność nie była przygotowana do sprostania nieszczęściu, które je spotkało. Dlatego właśnie wydaje mi się, że nie można w żaden sposób przejść do porządku nad postawą biskupa. Bo to jest jego przede wszystkim odpowiedzialność. Wiedział. Miał autorytet. Byłby wysłuchany. Jak, w tym przypadku, nikt inny.

 

Ban grozi za: - wycieczki ad personam, zwłaszcza za atakowanie członków mojej rodziny i moich bliskich; - chamstwo; - atakowanie innych uczestników dyskusji; - kłamstwa i pomówienia; - trollowanie i spam. Banuję raz, za to skutecznie. Bany są nieodwołalne. Wszystkie przypadki klonowania i trollingu natychmiast zgłaszam Administracji Salonu 24. pozdrawiam i życzę miłej dyskusji Andrzej Celiński rys. Cezary Krysztopa Rysunek zawdzięczam Cezaremu Krysztopie. Dziękuję. AC Andrzej Celiński Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka