Andrzej Celiński Andrzej Celiński
838
BLOG

Bez alternatywy

Andrzej Celiński Andrzej Celiński Polityka Obserwuj notkę 17

Polityka jest ustabilizowana. To, chyba dobrze. Zazwyczaj przyjemniej jest żyć w kraju o stabilnej polityce niż tam, gdzie wszystko niepewne. Lepiej wiedzieć, co nas czeka, niż nie wiedzieć. Przyjemniej jest mieć to, co znane i rozumiane, niż plątać się w interpretacjach. Z Jarosławem Kaczyńskim i jego PiS-em problem taki, że już nikt prawie, poza wyznawcami, nie wie: co proponuje, kim będzie, jakie państwo zbuduje? Wyznawcom zresztą ta wiedza nie za bardzo niepotrzebna. Tusk nie orzeł, nie wizjoner. Jednak przewidywalny. I zwycięski. Może jest jakaś racja w tym, że chce zrobić COŚ. Rewersem CZEGOŚ jest WSZYSTKO. WSZYSTKO niebezpiecznie bliskie w polityce NICZEMU. Bronisław Geremek mawiał, nie wiem po kim: „lepsze jest wrogiem dobrego”. Z naciskiem na „wrogiem dobrego”. Często przecież zdaje nam się, że mogłoby być lepiej. To zdrowe.  Należy jednak coś w końcu zrobić a nie tylko marzyć o zrobieniu. Polityka małych kroków ma swoją wartość. Marudzić stojąc z boku zawsze łatwiej.

Ale dzisiaj nie o prawicy chcę pisać. Dzisiaj, wyjątkowo, o SLD. Twierdzę - nie wiem czy z satysfakcją, czy bez niej, że roszady kierowników nic już tam nie dadzą. Nie wywindują jakości. Nie przyniosą znaczącego wzrostu zaufania. Perspektywa sukcesu nie w tym, lub innym przywódcy z cienkiej i wyświechtanej talii kart. Każda partia po kroć przegrana i zmarginalizowana w kraju o niebogatej demokratycznej tradycji konfrontuje się z pytaniami: Po co jest? Co nowego przynosi? Kto ma interes, aby ją poprzeć? Czym się różni od innych? Co jest istotnego w tym, co ją wyróżnia? Czy te różnice są wiarygodne? O zasadniczych zmianach, programowych i osobowych, myśleć należało na lewicy siedem, osiem lat temu. Zaraz po wyczerpaniu się dominacji wątku europejskiego w polskiej polityce. Wejście do instytucji europejskich mogło pozostać celem, i tak się stało, ale mogło być okazją przyspieszenia procesów modernizacji. Prawda, porażka SLD w 2005 roku, dotkliwa, ale nie niespodziewana, podcięła mu skrzydła. Zamiast jednak inwestować w przyszłość, SLD, po króciutkim i wcale nie wymarzonym przez jego aktyw otwarciu na szersze środowiska demokratyczne i republikańskie – zamknął się w ciasnej formule interesów własnego aparatu.

Minęła epoka. Dzisiaj nie ma do czego wracać. Z pewnością nie pod przywództwem stronników ciasnej formuły. Kogo teraz mogą obchodzić ich deklaracje? Zwłaszcza, kiedy napowrót wygrywa opcja zacieśniania szeregów.

 W tzw. międzyczasie, był pomysł POPiS- u. Była koncepcja IV RP. Wspólna dla partii prawicowych. Były, w konsekwencji nie tylko aberracji jednej z tych partii, ale dzięki klimatowi wspólnie tworzonemu i wspólnie zbudowanym instytucjom: areszty wydobywcze, fałszywe oskarżenia, podsłuchy, prokuratura i służby specjalne na usługach partii, medialne egzekucje niezasadnie zatrzymywanych, wewnątrzpartyjne dintojry, mgły smoleńskie, setki kilometrów autostrad w cenie na poziomie hipereuropejskim, szastanie obietnicami socjalnymi, zachwianie równowagi budżetu, kompromitacje w międzynarodowych kontaktach.  Były też decyzje i polityki dla Polski korzystne. PiS-owska walka z korupcją, przywrócenie jakiegoś balansu, jak idzie o historię, normalność tuskowego rządu w relacjach zewnętrznych. Ale , w codziennym doświadczeniu setek tysiecy młodych, właściwie już jako norma – były i są umowy „śmieciowe”, coraz gorszy poziom nauczania w szkołach wyższych, chaos w przestrzeni publicznej, brak państwa w rozwiązywaniu nabrzmiewających problemów mieszkaniowych i takie kwiatuszki radosnego nieporządku, jak niemożność poskładania rozkładu jazdy na PKP.

Dla lewicy, teoretycznie, raj. Dołożywszy zatracenie się prawicy - pospołu tej nominalnie liberalizującej jej części oraz tej tradycjonalistyczno- nacjonalistycznej w antyrepublikanizmie, w budowaniu, może nawet  czasem bezwiednym, ale bardzo eksponowanym w codzienności państwowego ceremoniału, a i w budżecie, obrazu państwa na ćwierć wyznaniowego – trudno jest marzyć o lepszym podglebiu dla szerokiej formuły demokratycznej, społecznej, modernizacyjnej alternatywy z lewej strony PO, PiS i PSL. Zbudowanie takiej alternatywy wymagałoby, rzecz jasna, wysiłku skupionego nie tyle na taktyce (zabawne jest to „taktyczenie” z pozycji maleńkiego sejmowego klubiku, na dodatek marginalizowanego przez obie partie dominujące), co na poważnej ofercie programowej wywodzącej się z wizji państwa mocno osadzonego w strukturach europejskich, organizującego wielki projekt modernizacji, zwłaszcza w dziedzinie kapitału ludzkiego. Partii nowej lewicy, przyjmującej rynek w gospodarce jako rzecz naturalną, ale też partii dostrzegającej wybitną i niezbywalną rolę państwa, jako regulatora procesów gospodarczych i stymulatora rozwoju. I tu okoliczności są świetne dla wzrostu lewicy, oczywiście nie takiej, która coś tam mamrocze o powrocie do „prawdziwego” socjalizmu, ale takiej, która potrafi podnieść do rangi narodowej sprawy kwestię społecznej spójności. Dzisiaj, w zawrotnym tempie rozwarstwiającym się społeczeństwie, lewica, mogłaby stać się nadzieją dla tych, których nasze nowe państwo wypycha poza swoje rynki: pracy, polityki, konsumpcji.

A co robi w tych okolicznościach zorganizowana w SLD lewica? Zawiera sojusz z PiS’em w mediach publicznych. Żeby to były przynajmniej jakieś projekty społeczne! Nie, to jest esencja projektu politycznego. Co łączy, ideowo, lewicę z SLD z PiS- em? Jak wytłumaczyć to prostemu człowiekowi? Jak wytłumaczyć sens faktycznego, przez wycięcie konkurencji, rozszerzenia ideowej domeny Telewizji Trwam? Potem jakieś koalicyjne namioki. SLD wszystko jedno z kim? Można, a nawet należy rozumieć politykę równego dystansu prowadzoną przez małą partię. Ale albo jest to partia środka przy zrównoważonym wpływie partii dominujących, albo jest to partia misyjna, albo, najlepiej – jedno i drugie. Ani SLD jest partią środka. Ani jest partia misyjną. Jakaż miałaby by być jego misja?

W świecie dolara i euro kryzys neoliberalizmu. Kompromitacja bajek o niewidzialnej ręce rynku. Powszechnie wyczekiwana i w końcu realizowana aktywna rola państwa. Kwestionowanie dotychczasowego paradygmatu polityki ustępującej przed dyktatem biznesu finansowego. A tu, lewica na salonach. Z tym może, i z tamtym. Temu się odda i tamtemu się odda. Byle zapłacili. No, jeśli nie stanowiskiem premiera, niechaj będzie i wicepremier. Nieproszona i niepytana. Jak kobieta przydrożna. Nie! Taka lewica nie ma szansy odbudowania swojego prestiżu. Nie ma czego odbudowywać. Trzeba zacząć od nowa. Od własnego, odnoszącego się jak najściślej do współczesnych problemów Polaków i Europy pomysłu na politykę, na państwo, na Unię. Kwestia przywództwa dzisiaj to rzecz bez znaczenia. Pozbieranie tego aparatu, który przebierał nogami za swoim liderem by dostać coś, co ze stołu może spadnie, nie przybliży lewicy do pozycji, która daje możliwość modernizowania Kraju. Zresztą, jak można cos modernizować, nie interesując się jak wyglądać miałaby ta modernizowana Polska? Czym miałaby się różnić od niezmodernizowanej? Jak namawiać kogokolwiek do czegoś, czego samemu nie chce się wypracować?

I tak, w obliczu tej degrengolady, ale także ze względu na rozpoczynające się procesy dekompozycji PiS, Polska nie ma tego, co w powszechnie stosowanym europejskim modelu demokracji jest oczywiste – alternatywy programowej i politycznej. Nie ma się z czego radować. Alternatywa jest potrzebna nie dla tylko dla tych, którzy ja wypracowują, ale i dla tych, wobec których jest budowana. Przede wszystkim potrzebna jest krajowi.

 

Ban grozi za: - wycieczki ad personam, zwłaszcza za atakowanie członków mojej rodziny i moich bliskich; - chamstwo; - atakowanie innych uczestników dyskusji; - kłamstwa i pomówienia; - trollowanie i spam. Banuję raz, za to skutecznie. Bany są nieodwołalne. Wszystkie przypadki klonowania i trollingu natychmiast zgłaszam Administracji Salonu 24. pozdrawiam i życzę miłej dyskusji Andrzej Celiński rys. Cezary Krysztopa Rysunek zawdzięczam Cezaremu Krysztopie. Dziękuję. AC Andrzej Celiński Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka