Andrzej Celiński Andrzej Celiński
1014
BLOG

Dekompozycja prawicy?

Andrzej Celiński Andrzej Celiński Polityka Obserwuj notkę 37

Sukces Tuska umacnia politykę przewidywalną, zachowawczą, trzymającą się głównego nurtu dzisiejszej Europy. To spokój i kontynuacja tego, co znamy. Ale też to brak odpowiedzi na narastające problemy bliskiej przyszłości. To brak europejskiej wizji. W wymiarze polityki krajowej brak jakiejkolwiek odpowiedzi na pytania: Co z pracą dla młodych i wykształconych? Co z poziomem szkół wyższych? Co z narastającym rozwarstwieniem? Co z przywilejami? Co z równością? Czym mamy się różnić od świata? My Europejczycy czym chcemy się różnić od świata poza unijnego, i jak te różnice chcemy chronić, i jak my Polacy chcemy się różnić od Europy? To nawiasem sa dwa fundamentalne dla poważnego polityka pytania. Jest różnica naszego modelu rozwoju od chińskiego modelu, czy jej nie ma? Co z liberalizmem w gospodarce? Mam nadzieję, że jak idzie o kulturowy liberalizm tu nie ma wątpliwości wyboru. Moja nadzieja usprawiedliwiona?

Dla Polaków żyjących w Polsce sukces Tuska to wielka dobra nadzieja. I zagrożenie. To dobrze, bo wciąż niepojąco bliscy jesteśmy politycznego szaleństwa. Piszę o tym z pamięcią tego, co Polacy zrobili z Konstytucją 3 Maja. W historycznych dzisiejszych prezentacjach, to wielki sukces. Ale zapomina się, mimo oczywistości, że większość inaczej decydowała. I, w końcu, wygrała. Większość ówczesna wygrała klęskę Polski. O tym nasza historia szkolna nie mówi. Może dlatego tak trudno nam dzisiaj wykorzystać solidarnościową szansę. Pamiętam gdzie byli w wyborach 2010: Ziobro, Kurski, Mularczyk, Kempa. Pamiętam, że znakomita większość minionego sejmu nie chciała reformować finansów publicznych. Poza pomostowymi emeryturami, one istotne, żadnych innych decyzji dla obrony przyszłości Polski. Złośliwie i z premedytacją nie piszę Polaków, bo już jestem stary na tyle, żeby wiedzieć, że ci, którzy się beztrosce polityków sprzeciwiają, emigrują łatwiej niż podejmują trud reformowania. Może się jednak uda. Módlmy się.

Możliwości premiera Tuska właściwie nieograniczone, jak idzie o politykę zagraniczną, europejską i poza europejską, w polityce wewnętrznej napotykają dwie bariery, wysokie jak mur więzienia na Rakowieckiej. Jedna bariera, to platformerski interes, ich wyobraźnia, wiedza i gotowość podjęcia ryzyka. Perspektywa ich myślenia. Z pamięcią wciąż jedynie realnej politycznej alternatywy. Kaczyńskiego, albo, może i Ziobro. Innej nie ma. Abdykowała. Lewicowa alternatywa abdykowała. Jest Kaczyński lub Ziobro. Albo obaj. Chyba, że Palikota uznać za lewicę. Ja nie uznaję. Znam jego nie tylko historię, z Ozonem i innymi przedsiębraniami, ale i projekty ustaw. Znam dorobek komisji „Przyjazne państwo”. Znam więc jego besserwisserstwo. Na przykład w ustawie o budownictwie. To inna kategoria. To pop-polityka. To nie moja jest bajka. Nie, że estetyka niedobra. Dlatego, że treści brak. Ja już, paradoksalnie, wolę rozmawiać z Markiem Jurkiem.

Gdzie idzie o Tuskowe ryzyko – milczę. On się sprawdził. Nie dopuścił do recydywy szaleństwa. Nikt nie wie, gdzie jest granica pomiędzy mdłą, bezreformatorską polityką Platformy a autorytaryzującym szaleństwem PiS. Innej alternatywy w tych wyborach nie było. Tusk sprawił, że niezadowoleni z PiS-u Jarosława Kaczyńskiego obchodzą lidera z prawej. Czyli z beznadziejnej strony. Wstrzemięźliwość Tadeusza Rydzyka traktuję poważnie. Ten człowiek wie gdzie są dobre interesy. Dusza jego poszłaby, przypuszczam, za Ziobro. Rozum pozostałby przy Kaczyńskim. Nie znam Rydzyka. Nie wiem. W polityce, wierzę, psychologia przeważa interes. Jeśli są sobie bliskie.

W imponderabiliach jesteśmy, gdzie byliśmy. Jak wyzwolić Kościół Katolicki z doraźności? Czy odzyska wymiar? Jak sprawić, by arcybiskup kierujący pracami episkopatu nie jawił się, jako nieudolny pierwszy sekretarz wojewódzkiego komitetu partii z Rzeszowa?  Nie wiem.  W tyle czaszki łomocze się myśl, we mnie agnostyku, że jeśliby ks. Adam był wiarygodny dla KK, to mój agnostycyzm topniałby. Kościół rósłby w dobrą siłę. Nie, że ja. Dlatego, że młodzi mieliby za kim iść. Przy arcybiskupie Michaliku mój agnostycyzm nie topnieje. Mam go za ekonoma własnych interesów. Z Bogiem, bez istotniejszych społecznie związków. Depozytariusz marki. Jak Napieralski, za przeproszeniem, SLD. To żadna perspektywa. To tragiczna porażka.

Dla Tuska nie ma rozsądnej alternatywy. Będzie się liczył ze stanowiskiem koalicjanta. Jest realistą. Dlatego zwycięża. Pawlak, polityk twardy, precyzyjnie określający brzegowe granice swojego politycznego interesu nie żąda więcej niż wyborczy wynik mu pozwala. Jest przewidywalny. Blokować jednak będzie ważne dla przyszłości reformy. Inaczej by zginął. Jest przestrzeń dla politycznej rozmowy? Ja jej nie widzę.

Jaki wpływ na to wszystko ma dekompozycja najważniejszej dzisiaj partii opozycji? Znaczenie  dekompozycji PiS, już nawet po odejściu ziobrystów i pierwszych sondażach zdaje mi się przewartościowane. PiS jednak to Kaczyński. To partia ‘prywatna’. Rzecznik PiS może mieć rację. Trochę hałasu, spadek notowań, eliminacja odszczepieńców, rutyna. Ale jednak. W polityce, w której deficyt państwa i obywateli, w polityce ściśle partyjnej, w polityce, w której pozycja partii w podziale łupów finansowanych z budżetu państwa jest głównym ich spoiwem, dekompozycja PiS, podważenie autorytetu prezesa, a więc, dla szeregowego aparatczyka gwaranta przyszłych łupów, to zmiana rewolucyjna. Czy tak jest?

Cokolwiek nieprzyjaznego napisać o PiS, to jednak trzeba być ślepym, żeby nie widzieć, że to jedyna dzisiaj partia odwołująca się do wartości. Inne odwołują się wyłącznie do tego, co można z tego biednego państwa dla siebie wyssać. PiS też ssało, kiedy mogło. Ale, mieli oni jakąś narrację państwową. Poruszali sprawy dla wyborców istotne. Dwójpodział sceny politycznej utrudnia zrozumienie tego, co naprawdę istotne.

Myślę, że to nie dekompozycja prawicy. Raczej eliminacja skrajności. Jeśli uda się Polsce wywinąć z europejskiego kryzysu wszystko to nie ma większego znaczenia. Jeśli jednak swoim ogonem ten kryzys nas zahaczy – wszystko jest możliwe. Czy w to gra Ziobro? Nie śmiem powiedzieć – tak.

Ban grozi za: - wycieczki ad personam, zwłaszcza za atakowanie członków mojej rodziny i moich bliskich; - chamstwo; - atakowanie innych uczestników dyskusji; - kłamstwa i pomówienia; - trollowanie i spam. Banuję raz, za to skutecznie. Bany są nieodwołalne. Wszystkie przypadki klonowania i trollingu natychmiast zgłaszam Administracji Salonu 24. pozdrawiam i życzę miłej dyskusji Andrzej Celiński rys. Cezary Krysztopa Rysunek zawdzięczam Cezaremu Krysztopie. Dziękuję. AC Andrzej Celiński Utwórz swoją wizytówkę

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Polityka